Już niedługo. USG mówi, że równe 2 tygodnie, czyli 26 czerwca, w piątek. A jak będzie w rzeczywistości? Zobaczymy. Jestem już w „bezpiecznym terminie” – więc nie martwię się konkretną datą. Wiem natomiast, że Mała może pojawić się w każdym niemal momencie. Nad naturą ciężko jest zapanować 😉 A mnie ciężko pogodzić się z tym, że nie mam nad czymś kontroli… cała ja 😛 Co w związku z tym? Zawieszam wołanie z profilu. Na SU wrócę. Kiedyś na pewno. Kiedy? Trudno powiedzieć. Na przysłowiową „kawę” może wpadnę trochę wcześniej, ale z pokazami się wstrzymam do czasu, aż poczuje, że to jest ten moment, że mogę się znów bezkarnie i bezpiecznie bawić 🙂 Przyjmuję ostatnie zamówienia CUSTOM (fotki, vide0) – i to tylko takie, co do których jestem w 100% pewna, że będę je w stanie zrealizować (zarówno czas jak i moje ciało już nie na wszystko mi pozwalają) Przez kilka dni w okolicach porodu i po porodzie – mogę być mniej uchwytna mailowo oraz na MMacie (na razie sprawdzam maila oraz MM codziennie, więc można śmiało pisać). Na OnlyFans – póki co pojawiam się codziennie – ale też nie mogę obiecać, że taki stan rzeczy utrzyma się w trybie ciągłym-nieprzerwanym. […]
Codzienność
Dlaczego żółta? Ano: przez farbę 😉 Zebrało mi się na malowanie. 4 może 5 miesięcy temu udało mi się pomalować cały domek, oprócz ścian i sufitu nad schodami, jakoś wtedy mi się nie chciało, ciągle znajdowałam wymówkę, by się za „schody” nie zabierać. Ciągle odkładałam malowanie na później. Aż dziś stwierdziłam: koniec, basta, finito! I schody trafiły na Niedzielną listę To-Dosków. Nie sądziłam jednak, że malowanie w 8 miesiącu ciąży może być takim wyzwaniem 😛 Wchodzenie na drabinę jest wyczynem godnym prawdziwego akrobaty 😛 No ale jeśli nie zrobię tego teraz, to kiedy? Jak Mała się urodzi? Nie sądzę 😉 W ramach wspomnieniówki na OFku pojawiły się fotki sprzed 10 lat.. wtedy też malowałam. Z tym, że na niebiesko 😉 Zastanawiam się, może zrobię jakąś szybką „żółtą sesyjkę” z dzisiejszego (i pewnie jutrzejszego) malowania.. w sumie.. czemu nie – zawsze lubiłam się bawić farbami 🙂 Tak, tak.. malowanie obrazów też mnie zawsze kręciło. Jeden problem IMHO: jestem całkowitym artystycznym beztalenciem 😛 Dlatego bezpieczniej, gdy zostaję przy malowaniu ścian 😉 Mam nadzieję, że Wasza niedziela upływa równie aktywnie, co moja. Niekoniecznie na malowaniu… choć z drugiej strony, na wiosnę zawsze dobrze jest odświeżyć mieszkanko… Buziam :* Mia 🙂
Nie jest tak źle. Myślałam, że dłużej mnie tutaj nie było. Jednak podczas self-izolacji (kwarantanny) czas biegnie jakoś inaczej. I nie – nie narzekam na nadmiar czasu. Dużo się u mnie dzieje (i w pracy, i w życiu) więc sporo tematów „odhaczam” i sporo mam wciąż do „odhaczania”. Ale obiecałam, że będę tu w miarę regularnie zaglądać, dlatego pozwoliłam sobie na kubek „kawy” oraz spędzenie kilkunastu/kilkudziesięciu minut, podczas których mam zamiar stukać w klawiaturę laptopa. Po co? BOTA. BOTA to jeden z nieśmiertelnych argumentów (drugi to „NIEBO”) BOTA – bo tak. NIEBO – nie, bo nie. Z tymi argumentami się nie dyskutuje. Dlatego zamiast pytać „po co” będę klepać w klawiaturę, warto zapytać „DLA KOGO?”. Otóż: dla Czytaczy 🙂 Jeśli nie jesteś Czytaczem – to sugeruję (oczywiście to tylko sugestia, do której nie musisz się stosować) zamknąć ten wpis i przenieść się w inne zakamarki internetu. Tutaj nie będzie działo się nic ciekawego. Tak sądzę. W sumie – planu nie mam. Po prostu naszło mnie na pisanie.
Puszczę wodze fantazji… lub, jak kto woli – spuszczę wenę ze smyczy 😉 Nie polecam tego wpisu, jeśli nie gustujesz w długich, być może chaotycznych przemyśleniach. Ostrzegam. To nie jest wpis dla każdego. Jeszcze tu jesteś? Ok, Twój wybór. Co ukształtowało Mię. Panie P! ależ Pan dał mi zadanie do ogarnięcia! (***odsyłam do komentarza z poprzedniego wpisu, by nie było, że ten post to mój pomysł***) Trudno powiedzieć. W sumie długo nad tym myślałam i nie mogę wskazać ani konkretnego filmu, ani konkretnej muzyki, które zrobiłby na mnie WOW. Z książką pójdzie łatwiej. Albo raczej z pierwszym poważnym autorem, którego wszystkie dostępne w szkolnej bibliotece książki, dosłownie połykałam (miałam wtedy 10 lat – bez skojarzeń mi tutaj!!). Jack London „Zew krwi” to była pierwsza książka, którą pokochałam. Aż do ok 10 roku życia byłam nie-czy-ta-ta. Nie-na-wi-dzi-łam czytać. Dosłownie. Akceptowałam komiksy (byle nie „Kajko i Kokosz” oraz „Tytus Romek i Atomek”). Z komiksów najbardziej Thorgal. Byłam totalnie IN LOVE w Thorgalu – zresztą ta miłość nie minęła do dziś. Kto czytał/oglądał – ten powinien się domyślać dlaczego. Pomijając głównego bohatera, myślę, że Aarica jest dla mnie również ważną postacią (szczególnie w moim obecnym stanie.. wspominając o tym – nawiązuję do tomu „Wilczyca”). Uwielbiam […]
Nie zaglądałam tu przez rok. Właściwie to ponad rok… Rok to cholernie dużo czasu. Sporo się może zdarzyć… Sporo się zdarzyło… Byłam na cudnych wakacjach – szczerze polecam Kissamos na Krecie, jeśli ktoś potrzebuje wyjechać gdzieś, by odpocząć. Na owych wakacjach – na plaży (tak, tak, na plaży, przy świetle księżyca…) – zaszłam w ciążę.. i teraz odliczam czas do porodu 🙂 Po drodze były Święta Bożego Narodzenia, bombkowe losowanie i inne cuda-cudeńka… Bardzo miło wspominam ten czas <3 Co jeszcze się zdarzyło? Zdarzyła się pandemia.. A dokładniej – właśnie się dzieje… W związku z tym siedzę sobie w domu (self-isolation), pracuję i czasem sobie robię z Wami chwilkę relakSU 🙂 Ruszam również z nowymi „adultowymi” miejscami, gdzie można mnie jeszcze złapać – to w odpowiedzi na wszystkie pytania, które dostaję w sprawie fotek i filmików. Przyznaję – zmotywowaliście mnie Panowie! Nie jest to jednak jedynie Wasza zasługa – ale również uwięziania w 4 ścianach (wreszcie mam trochę więcej czasu – te kilka godzin dziennie, których nie spędzam w korku do biura i spowrotem – robi różnicę). Detale podam niebawem, obiecuję 🙂 Również tutaj będę zaglądać częściej… już nie mam wymówki, że nie mam kiedy 😛 Muszę […]
Mam i ja 🙂 Ten SnapChat jest PUBLICZNY, co oznacza, że jest grzeczny i milusi 🙂 Wersja Premium jest niegrzeczna.. ale również milusia 🙂 *************EDIT************* Jeśli dodajesz mnie na Snpie PODAJ proszę swój nick z SU, z góry dziękuję 🙂 Dostałam ostatnio sporo pytań o Premium Snapa, co to? jak to? gdzie to? itd… Po pierwsze musisz mieć zainstalowanego SnapChata na swoim telefonie 🙂 Po drugie – dodajesz mojego darmowego (publicznego) SnapChata (kontakt na darmowym Snapie będzie potrzebny, bym mogła Cię dodać do mojego Premium SnapChata) 🙂 Po trzecie kupujesz dostęp do SnapChata Premium, a ja wysyłam Ci z niego zaproszenie, ty je akceptujesz i VOILA! Gotowe! Cieszysz oczy moimi Snapami 🙂 Premium SnapChat jest płatny i niegrzeczny. Miesięczny dostęp (30 dni) kosztuje 250 żetonów (25 PLN) (0,83 grosza/dzień). I odpowiadając na pytanie, które jeszcze nie padło, ale istnieje szansa, że padnie – NIE, nie da się niczego zrobić „po starej/nowej/czy jakiejkolwiek znajomości” 🙂 Co się dzieje na Premium SnapChacie? Dzieją się Snapy (zarówno fotki jak i krótkie klipy) z mojego bardziej niegrzecznego życia (zarówno z „tu-i-teraz”, jak i „sprzed-paru-chwil”) 🙂 Snapy wrzucam codziennie, czasem kilka razy dziennie, to tak naprawdę zależy od tego, co mam w danym momencie ochotę […]
… a może to ta piękna pogoda? Tydzień w Polsce… nie mogłam się nacieszyć słońcem i temperaturami, trafiłam też na cudownie słodziutkie truskawki. Już nie mogę doczekać się czerwca, gdy znów będę mogła się delektować tymi pysznościami. Bo – jeśli mnie pamięć nie myli – to właśnie na czerwiec przypada wysyp truskawek w kraju? Szwędanie się po Wawie przypomniało mi czasy studiów. I choć nie pracuję „w zawodzie”, nie żałuję ani jednej minuty spędzonej na studiowaniu (oraz akademickim imprezowaniu). Warszawa wypiękniała. Zrobiła się bardziej przyjazna. Zazieleniła się. Odmłodniała. A może tylko idealizuję stolicę, bo już tam nie mieszkam? Tak czy siak – majówka była mega udana. Zarówno z powodu pogody, jak i z powodu cudownego i niesamowicie energetycznego czasu spędzonego na warsztatach tantrycznych razem z PB. Niestety czas urlopowania dobiegł końca, trzeba było wrócić do krainy deszczowców 😉 Wiem, że dawno się nie odzywałam tutaj. Dawno też nie zaglądałam na SU. Ale to się zmieni, niebawem powinnam się również pojawić online.. na chwilkę, może dwie. Po powrocie, jak zwykle, porwał mnie wir pracy oraz obowiazki domowe. Mam nadzieję, że na moment relakSU znajdę czas już w najbliższych dniach. Do zobaczenia 🙂 Mia 🙂
…przynajmniej mój blog 😉 Przespał całą zimę. W sumie leniuchowanie rozpoczął już późnym latem, o czym świadczy ostatni wpis – z 24 sierpnia zeszłego roku 😉 Jesienią również nie garnął się do żywych… Ale finalnie – przyszła wiosna.. A wiosną wszystko budzi się do życia. Lub – tak bardziej realnie – dostałam maila, że termin mojej domeny się kończy – a jeśli mam przedłużyć.. to niech tu się coś dzieje. Cokolwiek, ale coś 😉 Nie obiecuję wielkiego Come-Backu, ale od czasu do czasu zaczaruję czas, by coś mogło się tu pojawić 🙂 Mia 🙂
Zncie Dooma? Doomtear z SU. Doomcio obiecał mi 3 intymne pytania (wylosował takiego losa… takie life, słowo się rzekło, kobyłka u płotu)… i na razie nic 🙁 Niestety – czekałam, czekałam, (czekam wciąż). Póki co wciąż się nie doczekałam. Te pytania miały być inspiracją na post na bloga. Ciekawa jestem o co Doom chciałby zapytać 😛 Nie mniej jednak – moich czytelników nie mogę pozostawić ot tak – na pastwę losu… (tak, tak.. wiem… przepisy – te słowa kieruję do Marciusia, by wiedział, że pamiętam) Co chciałam napisać? Jest tysiąc rzeczy, o których chciałabym napisać… oczywiście, jak zwykle czas… a właściwie jego brak… Ale, ale… noszę się z tym już dość długo… Chciałabym powiadomić, poinformować, przekazać newsa… niebawem (na dniach) nastąpią zmiany w privach. Ot takie info… Niektóre privy znikną całkiem, niektóre pojawią się w zmienionej formie. Mam pewne pomysły… takie inne… nowe (dla mnie). Chcę, ot po prostu potrzeba mi powiewu świeżości. I tyle. Buziam :* Mia 🙂 PS: sprostowanie – pytań miało być 6 😛