Wiecie, za co lubię SU? Za to, że można odreagować tak jak dziś. Oderwać się od rzeczywistości. Można spędzić czas z fajnymi ludźmi i na moment zapomnieć o tym, jaki się miało kiepski dzień. Od rana było chujowo. Właściwie od wczoraj, dokładnie od 19:07, kiedy zauważyłam, że mojej Rudej ucho po prostu urosło do wielkości mandarynki. W konsystencji było podobne. Użyłam wujka Google i zdiagnozowałam Rudą: krwiak. Oczywiście, chciałam od razu do weta, niestety wet czynny do 19. Zorientowałam się 7 minut za późno. PB dzwonił, ale już nikt nie odebrał. Zostało nam przeczekać noc. Musze Wam zdradzić tajemnicę: Ruda robi cudowną robotę jako przyzwoitka 🙂 W Googlach pisali straszne rzeczy. Że długie leczenie, że trzeba nacinać, że szwy. Nic podobnego. Jedno nakłucie igłą i odciągnięcie krwi do strzykawki, i po krzyku (no dobra, istnieje opcja, że zabieg będzie trzeba powtórzyć, ale to nic pewnego). Do tego antybiotyki. Po tygodniu powinno przejść – trzymajcie kciuki. Wizyta, bagatela 150 euro. Tu niestety są takie ceny za leczenie zwierząt. Samo ”puk-puk” to 60 euro. Ale takie życie. Zarobki inne, to i ceny inne. Jak już wspominałam, cały dzień był do chrzanu. Po odstawieniu Rudej od weta miałam nadzieję, że to koniec niespodzianek […]
praca
Zakładam, że to będzie długi wpis. Polecam tylko tym, którzy mają czas i lubią czytać. Czy będzie ciekawie i interesująco? Nie sądzę. Na pewno fantazji erotycznych opisywać w tym poście nie będę 😉 Przejdźmy do rzeczy. Przede mną „mała czarna” w moim wydaniu, czyli duży kubek z Ikei + kawa z mlekiem. Niesłodzona. Oraz laptop. A we mnie silne postanowienie napisania „kilku mądrych słów” do/dla Was. Zajrzałam dziś na mojego bloga i się przeraziłam. Ostatni wpis z 10 grudnia 2015. Ponad miesiąc temu, eh. Grudzień wspominam z wielkim uśmiechem na ustach 😀 Bombki, losy, choinka, świąteczna atmosfera. Luz-bluz w wersji kolęda. Kto bywał, ten wie 😉 Od 10 grudnia na blogu nie działo się nic. Zupełnie nic. Zajrzałam wobec tego na FP i muszę rzec, że również ubogo i tam, choć nie aż taka posucha. Ufff 🙂 W grudniu starałam się bywać na trans. Przygotowywałam Święta, miałam Gościa. Troszkę pracowałam. Potem zabawa Sylwestrowa u mnie w domu. Sądziłam, że grudzień był busy. A potem, znienacka, pojawił się styczeń 😉 Wraz z pojawieniem się stycznia nastąpiły pewne zmiany, które znacząco wpłynęły na moje życie. W wolnym tłumaczeniu: doba mi się skurczyła. Praca, praca i jeszcze raz praca. To z […]